Tak oto się zaczęło. Dawno, dawno temu…
Ela już w dzieciństwie marzyła o życiu na jachcie i zwiedzaniu odległych zakątków świata. Jednak sama nie chciała pojechać na taką wyprawę. Zdecydowanie piękniej jest dzielić się takimi momentami z najbliższymi. Czy nie byłoby lepiej pojechać na rejs dookoła świata z własną rodziną? Dlatego wyszła za mąż za żeglarza :-). Nie potrzebowała dużo czasu, aby przekonać Lukasa do rejsu. Jednak był jeden warunek: spinaker musi być.
Pierwotny plan to półroczny rejs dookoła Europy. Po przeczytaniu wielu książek i blogów innych rodzin, które były w takiej podróży z dziećmi, przepłynięcia przez Atlantyk nie wykluczyliśmy. Na dzień dzisiejszy chcemy nawet popłynąć przey Pacyfik, bo tam jest najpiękniej. Kto wie jak długo tak naprawdę będziemy na naszym rejsie. Pływanie jest naszym życiem.
Podczas naszego rejsu nie chcemy tylko odwiedzać pięknych lagun, portów, czy miast, lecz chcemy przeżyć te chwile jako rodzina i spędzić czas z naszymi przyjaciółmi. Chcemy zwolnić tempo i cieszyć się intensywniej życiem. Teraz czas tak szybko leci, a dni są tak podobne do siebie, weekendy są za krótkie, postanowienia noworoczne są już przestażałe, zanim te stare uda się spełnić…. i nagle dzieci są już tak duże, że chcą iść własnymi drogami.
Chcemy więcej czasu spędzić z naszymi dziećmi, chcemy pokazać im świat i spoglądać na to jak oni go odbierają. Chcemy im pokazać, że marzenia można spełniać i że można wziać życie w swoje ręce.
Na naszym jachcie przejaciele są mile widziani. Z nimi chcemy dzielić się czasem, którego będziemy mieć znacznie więcej, żeglować razem i rozmawiać przy licznych zachodach słońca na wszystkie tematy.
Przygotowa dają nam bardzo dużo energii. Chętnie wspominamy wieczory, podczas których uczyliśmy się sternika morskiego, podczas których określaliśmy nasz jacht, czy też instalowaliśmy testowe panele słoneczne na jachcie z drewna w ogórdku.