Niue to mała wyspa na środku Pacyfiku. W rzeczywistości jest to wyspa koralowa bez pierścienia ochraniającego brzeg. Tak więc fale rozbijają się o brzeg 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu. W ten sposób ukształtowało się tu wiele pięknych grot, do których można nawet wejść.
Brak plaż powoduje, że w Niue jest najbardziej przeźroczysta woda jaką dotychczas widzieliśmy. Wyspę otacza tylko rafa koralowa.
Aby zwiedzić wyspę wynajęliśmy auto na dwa dni. Niue jest jedynym z niewielu krajów, gdzie nie trzeba nosić pasów bezpieczeństwa. Dla nas było to trochę dziwne uczucie… ale drogi tutaj są w tragicznym stanie i tak szybciej niż 40 km/h się nie pojedzie.
Jacht Club Niue udostępnia jachtom 15 dobrze utrzymanych bojek. Woda ma tu ponad 30 metrów głębokości i dno to głównie korale, dlatego stanie na kotwicy jest prawie niemożliwe. Po tym jak klub stracił budynek, funkcję przejęła indyjska restauracja, w której można bardzo dobrze zjeść.
Największą atrakcją dla żeglarzy jest żuraw, dzięki któremu można wciągnąć ponton na brzeg. Duża fala obijająca się o pomost uniemożliwia zostawienie w wodzie pontonu. Nael i Ilian mieli pomagając nam nie lada frajdę.
Tutaj spotkaliśmy również inne jachty z dziećmi. Tak więc wszystkie dzieci z Mirabella i Infinity mogły się znowu razem pobawić. Pewnego razu, jak chcieliśmy popłynąć pontonem na ląd, podpłynął do nas wieloryb.
To było naprawdę imponujące, jak tak wielkie, ciężkie zwierzę zbliżało się do nas i pryskało fontanną. Ponoć w Tonga będziemy mogli zobaczyć ich więcej.