Podczas naszego rejsu cały czas natrafiamy na ślady Krzysztofa Kolumba. W Ouistreham sąsiad z kei podarował dzieciom książkę o Krzysztofie Kolumbie. W Baiona mogliśmy zwiedzić replikę jego jachtu Pinta. A w Porto Santo odbył się Festiwal na cześć Kolumba.
Najpierw jednak opowiemy o przepłynięciu do Porto Santo, małej wysepki na północ od Madery. Właśnie tutaj kilka lat mieszkał on z żoną i synem.
Do Porto Santo mieliśmy 555 mil. Na ten przeskok dołączył do nas Craig. On chciał lepiej poznać OVNI, a my szukaliśmy dodatkowej pomocnej ręki. Craig pływał ponad 30 lat na Pacyfiku i w Baja California.
Podczas rejsu mieliśmy wiatr o sile 20-30 węzłów, który bardzo dobrze pchał nas do przodu. Przy tych warunkach Windpilot wykonywał swoją pracę bez zarzutów.
Na trzeci dzień Lukas powoli przyzwyczaił się do kołysania i mógł już w środku bawić się z dziećmi. W czwarty dzień wiatr osłabł do 15 węzłów i do Porto Santo dotarliśmy dopiero wieczorem.
Na ścianie żeglarze odwiedzający port podpisują się i malują różne arcydzieła. My również zostawiliśmy po sobie znak.
Podczas gdy Ela pracowała, Lukas i Craig poszli z dziećmi pospinać się po górkach. Po zachodniej stronie wyspy zeszliśmy po stromym wybrzeżu do małej plaży, gdzie zbierają się plastikowe pojemniki, buty i inne ciekawe rzeczy.
Co roku w połowie września odbywa się w Porto Santo Festiwal Krzysztofa Kolumba. Replika statku Santa Maria na żaglach płynie ku molo i staje na kotwicy. Krzysztof Kolumb wychodzi na plaże i wita przybyłych. Dzieci były pod wrażeniem, że mogły go zobaczyć na własne oczy :-). Na starym mieście można spróbować pieczonej świni, napić się Poncha i Caipirinhy, a nawet potańczyć.
Poza festiwalem Porto Santo słynie ze swojej krystalicznej wody i 9-kilometrowej pięknej piaszczystej plaży, która ma terapeutyczne działanie.
Plaża zaczyna się przy porcie i ciągnie się aż do końca południowej części wyspy Ponta da Calheta. Taki spacer to samo zdrowie. 🙂